czwartek, 19 marca 2015

Przeczytałam: Kazimierz Sławiński - Przygody kanoniera Dolasa, czyli Jak rozpętałem II wojnę światową



Kto nie zna Jak rozpętałem II wojnę światową ? No kto? Nawet jakby ktoś zapomniał o tym filmie, to każde telewizyjne święta katolickie (myślę o Wielkanocy i Bożym Narodzeniu) mu o tym filmie przypomną!


Źródło

Książkę, na podstawie której powstał film, pożyczyłam z biblioteki na prośbę taty, któremu polecił kolega, tata po przeczytaniu, polecił mi. Nie wiem czy bym ją przeczytała, bo początek nie porywa, gdyby nie fakt, że w podróży z Poznania pękła szyna i mieliśmy 1,5h opóźnienie i coś z tym czasem trzeba było zrobić. No i przeczytałam.

 Praktycznie nic mnie w niej nie rozbawiło, ale ja ogólnie mam "słabe" poczucie humoru. Za to muszę przyznać, że książka jest dość ciekawa, przy czym film jest zdecydowanie inspirowany książką niż jej ekranizacją.

W przedmowie autor zaznacza, że przygody opisane w książce są autentyczne, przeżyte przez wiele osób, ale w książce przypisane jednemu Dolasowi, którego pierwowzorem był istniejący rekrut 18 baterii, do której przydzielono w 1932 roku także autora.

No więc Dolas przez swoją ciapowatość, wiecznego pecha i szczęścia w nieszczęściu przez cały okres wojny wcielany jest w różne armie, także niemiecką, aby na końcu (około 1944) roku trafić do polskiej partyzantki. Powieść kończy się wraz z samobójczą śmiercią Hitlera. No i znajdują się tu pewne zastanawiające słowa:

Ale nie bójcie się. Hitler nie zmartwychwstanie, tak jak i nie odrodzi się hitleryzm. O to będą dbały miliony ludzi na świecie. (str.172)

Źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz