sobota, 29 listopada 2014

Przeczytałam: Bernd Heinrich - Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci

 
Źródło: https://czarne.com.pl







Jakiś czas temu rozmawiałam o inteligencji zwierząt z przecudowną bibliotekarką w Poznańskim Zamku (filia nr 27). Bibliotekarka kazała mi chwilę zaczekać i pokazała nowy zakup do bibliotecznego księgozbioru, po okazaniu zainteresowania z mojej strony ową pozycją, obiecała mi zarezerwować ją dla mnie, gdy tylko wprowadzi ją do katalogu. Tak też się stało i jestem jej niezmiernie wdzięczna!

Już sama okładka jest przepiękna!
Książka jest poniekąd hołdem dla zwierząt, grzybów i bakterii, które rozkładają inne zwierzęta (w tym nas). Drapieżniki i padlinożercy, ale także koprofagi (jedzące kupę). Czyli wszystkie przewspaniałe stworzenia, dzięki którym nie brodzimy teraz w tonach zwłok i dzięki którym następuje obieg pierwiastków i życie na Ziemi może istnieć.

Mamy tu także krótkie i prostym językiem napisane wykłady z ewolucji i filozoficzne pytania dotyczące śmierci.

Się dowiedziałam, się:
O zwłokach łani:
Łania cuchnęła. Chwilami fetor czułem nawet w chacie. Ta tak nieprzyjemna woń to powstający podczas gnicia padliny etanotiol (merkaptan etylowy), który wg Księgi rekordów Guinessa jest "najbardziej cuchnącą substancją na świecie". Przynajmniej z punktu widzenia ludzi. Śladowe ilości etanotiolu dodaje się do bezwonnego metanu i propanu, abyśmy w razie czego wyczuwali ulatniający się gaz i nie wysadzili domu w powietrze, zapaliwszy zapałkę. O wiele mniejsze stężenie tej substancji wabią sępniki czerwonogłowe, wobec czego ptaki te wykorzystuje się do wykrywania nieszczelności linii przesyłowych gazu. (str. 38-39)

W krytykowanej przeze mnie książce Zakopane odkopane, hodowcy owiec twierdzą, że wilki zabijają owce nie wybierając tych najsłabszych (co dzieje się przy wilczych polowaniach na zwierzynę leśną), tylko ich łup jest losowy, przez co tylko zwiększają niechęć pasterzy. Potem czytałam Fabrykę os , gdzie główny bohater stwierdza, że owce są ofiarą selekcji prowadzonej przez ludzi i gatunek stał się słaby i głupi. A w tej książce czytam:
Jak podkreślałem, w odniesieniu do pewnych gatunków nie obowiązuje odróżnienie drapieżnika od padlinożercy. Ma to i takie następstwo, że jedne i drugie wzbudzają nienawiść, zwłaszcza u pasterzy utrzymujących się z hodowli udomowionych zwierząt, które wskutek długotrwałej selekcji są łagodne i bezbronne, przez co przypominają zwierzęta chore i są szczególnie chętnie atakowane przez drapieżców. Pasterz skłonny jest uważać śmierć zwierzęcia, jeżeli zostało ono zabite przez zwierzę inne niż on, nie za przemianę w inne życie, lecz za wołające o pomstę do nieba morderstwo i zamach na jego pomyślność. (str. 101)

I coś co lubię najbardziej:
Zgodnie z najsurowszą logiką ewolucjonistyczną, dalsze życie po rozmnożeniu się nie ma sensu. (str. 160)

Najbardziej tajemniczymi rozkładami ciał zwierząt są zwłoki organizmów morskich. O kaszalotach: w 1970 roku we Florencji ocean wyrzucił na brzeg martwego kaszalota. podłożyli pod niego ładunki wybuchowe, żeby padlinożercom łatwiej było dostać się do mięsa. Po detonacji dwudziestu skrzynek (pół tony) dynamitu, powstał deszcz tłustych ochłapów w promieniu 250m, a jeden kawał mięsa uszkodził samochód w odległości 400m. (str.164)
HUEHU HUE XD
W styczniu 2004 roku morze wyrzuciło kaszalota (60 ton) na Tajwan. Władowano go na ciężarówkę i chciano przewieźć do rezerwatu przyrody, ale! (...) gdy ciężarówka przejeżdżała przez centrum Tainan, gazy powstające w wyniku wewnętrznego rozkładu spowodowały eksplozję kaszalota. Nie tylko rozszedł się przyprawiający o mdłości fetor, lecz przechodniów i sklepy obryzgał deszcz wnętrzności i krwi. (str. 164) <3 <3 <3 Że też tego nie przewidzieli...
Źródło: http://joemonster.org/art/11686
Cykl życiowy skarabeusza uważano (w starożytnym Egipcie) za przyrodzone potwierdzenie faktu życia pozagrobowego i uznawano za wzór, wg którego człowiek powinien sie do tego zycia przygotować.
(...) żuki zagrzebują się w ziemi, aby wychować potomstwo. Ludzie orząc lub plantując ziemię znajdowali wyglądające jak nieżywe poczwarki żuków ze skulonymi i jak gdyby skamieniałymi nogami i innymi częściami ciała. (...) Ludzie widzieli nastepnie, jak z tej na pozór nieżywej poczwarki wyłania się żywy żuk - błyszczące nowe wcielenie - i po wygrzebaniu się z ziemi odlatuje. Starożytni Egipcjanie sądzili, że skarabeusz jest stworzeniem jednopłciowym, co musiało być pokłosiem wiary, że żywy okaz jest wskrzeszany bezpośrednio z okazu martwego. (...) Dzisiaj wiemy więcej o żukach gnojowych, żeby osiągnąć życie pozagrobowe, nie musimy owijać zwłok w celu upodobania ich do poczwarki skarabeusza ani zaopatrywać w pożywienie w ciemnej, ukrytej komorze, do której prowadzi długi tunel (niczym korytarz drążony w ziemi przez skarabeusze) służący jako wejście i wyjście, tak aby wskrzeszone życie mogło ulatywać i ponownie zażywać rokoszy ziemskich. (str. 194-195)
Żródło: http://www.realmonstrosities.com (od lewej: larwa, poczwarka, imago)



Żródło: http://i.telegraph.co.uk
Po naszej śmierci zostaje kupa mięsa - nasze zwłoki, w zależności od kultury pogrzeby różnią się. Jednak z reguły prowadzą do uniemożliwienia padlinożercom usunięcia ich. Zawsze myślałam, że najlepszym wyjściem jest kremacja, przynajmniej nie trzeba stawiać tych wielgachnych pomników, na cmentarzach zabierających coraz więcej miejsca. No i się człek w trumnie nie obudzi ;) Ale!
Niegdyś pięknym pożegnaniem było spalenie. (...) Dzisiejsza kremacja zmarłych nie jest jednak obrzędem ani nie jest wyrazem poszanowania naszego domy, czyli biosfery. Przypomina raczej usuwanie śmieci. Odparowanie ciała w wysokiej temperaturze prowadzi do powstania tak wielu trujących substancji, że nie będę ich tu wyliczał; nowoczesne spalarnie zwłok odpowiadają za 0,2% światowej emisji dioksyn i furanów, przez co w Europie są drugim najpoważniejszym źródłem skażenia powietrza związkami rtęci. Ilość paliw kopalnych zużywanych co roku w Ameryce Północnej do spalania zmarłych wystarczyłaby do odbycia samochodem ośmiu podróży tam i z powrotem na Księżyc. (str. 202)

Polecam bardzo, bardzo!

Ocena: 9/10

czwartek, 27 listopada 2014

Przeczytałam: Tadeusz Brytan i in. - Drogi w ciemność

Autorzy:







Ocena: 6/10

czwartek, 20 listopada 2014

Przeczytałam: Iain Banks - Fabryka Os

Wspominałam już o setce książek BBC  i o tym, że koleżanka nie może znależć Fabryki Os Banks'a (pozycja 93 na liście). Szukałam tej książki w bibliotekach poznańskich, była tylko na jednym z wydziałów UAM, do którego nie za bardzo miałyśmy dostęp. W innych bibliotekach znajdowała się w katalogu, ale nie była dostepna w  żadnej filii, podejrzewam, że ktoś ich nie oddał. Na Allegro nie było po niej śladu, w sieci brak pdf'ów. Ale! Ponieważ siedzę teraz w rodzinnym mieście, więc sprawdziłam miejskie biblioteki i o dziwo była w katalogu dwóch filii. I udało mi się ją wypożyczyć, bibliotekarka ewidentnie nie wiedziała o jej istnieniu, książka wygląda jak nowa.

Źródło: http://www.proszynski.pl

Powieść miała być obsceniczna i przerażająca, no nie wiem, może była taka w roku wydania, czyli w 1984?
Co prawda przenika ją zło i wszędobylska smierć, ale w porównaniu ze współczesnymi filmami czy grami komputerowymi powieść nie szokuje. Raczej cała historia jest bardzo nierealna, przez co nie mogłam jej swobodnie czytać, a zrozumiałam (z przymrużeniem oka) czemu stała na półce Fantastyka w bibliotece.
Nie wiem czy to wynika z tłumaczenia, ale została napisana językiem, który zawsze kojarzył mi sie z książkami amerykańskimi: dziwna składnia, dużo słów i  nie umiem tego skonkretyzować, ale jakby śmierdzący język.
Zakończenie moim zdaniem zupełnie z czapy, ot po prostu finalny, najmocniejszy cios w kierunku głównego bohatera. Jesteś tym czego tak bardzo nienawidzisz i czym pogardzasz.
Główny bohater, który sam sobie narzuca musztrę, bawi się w żołnierza i lubuje się w budowaniu i niszczeniu. Mimo zaledwie 17 lat jest mistrzem konstruowania przeróżnych, skomplikowanych mechanizmów i budowli. Lubi zabijać, mam czasem wrażenie, że dla samego zabijania.

To co było dla mnie czyms nowym, to przemyślenie głównego bohatera na temat owiec. Zawsze nimi gardził, uważając za niesamowicie głupie, powolne zwierzęta. Jednak po kilku latach stwierdza, że przecież owce są ofiarami ludzi. Zapewne były to kiedys inteligentne zwierzęta, musiały uciekać przed drapieżnikami, ale człowiek, w wyniku ukierunkowanej selekcji, zrobił z nich otępiałe zwierzęta hodowlane. Czytam teraz książkę w pewnym sensie o ewolucji Wieczne życie Bernd'a Heinrich'a i znajduje się tam ta sama informacja dotycząca zwierząt hohdowanych przez pasterzy.

Na wikipedii przeczytałam, że Banks książki z głownego nurtu podpisywał Iain Banks, a science fiction Iain M. Banks, ciekawy zabieg.

Ocena: 5/10

wtorek, 11 listopada 2014

Przeczytałam: Paulina Młynarska, Beata Sabała-Zielińska - Zakopane odkopane. Lekko gorsząca opowieść góralsko-ceperska

Źródło: http://ksiegarnia.pascal.pl


Dawno się tak nie rozczarowałam książką. Uwielbiam Polskie Tatry, lubię Zakopane, pożyczyłam więc książkę tę z nadzieją na ciekawy przewodnik, a co dostałam?
Będę opisywać jak zawsze fragmentami książki.

Po pierwsze pseudobiologiczny bełkot, jak ja tego nie znoszę! Wszyscy chcą teraz być tacy super-hiper-duper mondrzy i przecież doskonale wiedzą co to DNA, mutacja i zapłodnienie in vitro... No i mamy tu fragment o wspinaczce górskiej,
Nieważne, czy asekurują cię chromosomy XX czy XY, byle by były dobrze wyszkolone. (str.94)
Z biologicznego puntku widzenia taki komentarz jest z jednej strony makabryczny (wyobraziłam sobie te chromosomy w metafazie wiszące na linie w kaskach), a z drugiej żenujący, ktoś chciał tu pokazać, że jest mądrzejszy niż jest. Dla mnie brzmi to po prostu źle.

Po drugie cała książka jest niesamowicie odpychająco napisana. Odbieram ją jako opis Zakopanego dwóch góralek z dziada pradziada, które mówią: my jesteśmy tu swoi, najlepiej gdbyyś tu nie przyjeżdżał, bo nikt cię tu nie chce, ale potrzebujemy twoich pieniędzy, więc przyjedź. Praktycznie każdy rozdział zaczyna się od krytyki turystów, a na końcu, jakby zachowawczo jest zdanie o tym, że one nikogo nie znięchecają, że wręcz zapraszają i nie krytykują... O co chodzi? Jakaś poprawność polityczna(wydawnicza)??? Nie wiem, ale bardzo męcząco sie coś takiego czyta.
Do tego to ciągłe gadanie jak za komuny było źle. Jak to się ma do "przewodnika" po Zakopanem? Przykładowo najpierw piszą, że komunistyczny beton zabronił wypasać owce w górach, bo je niszczyły i och, och, jakie to było tępe, bo potem ustrój się zmienił i owce wróciły w góry, ach, ach, jaki mądry ustrój! Ale czemu nie napisały, że nie wróciły wszędzie, tylko na konkretne hale, bo faktycznie sporo terenów uległo przez wypas zniszczeniu?

Najpierw szydzą z turystów, że jarają się tylko Krupówkami, a potem znajduję takie zdanie:  Większość prywatnych kwater to bardzo porządne pokoje, nierzadko z telewizorem, a prawie zawsze z łazienką (str. 108)
Zwracam uwagę na kolejnośc wymienionych atutów pokoi. No to jak to jest drogie autorki? Jestem głupim turystą z Poznania, ale dla mnie podczas pobytu w Zakopanem najważniejsza jest łazienka w pokoju, a na telewizor nawet nie spojrzę. Rozbawiły mnie tym zupełnie.

W rozdziale poświęconym zwierzętom, czytamy: Dawno temu, gdy góralom głód zaglądał w oczy, polowali na niedźwiedzie. Zawsze jednak była to honorowa walka wręcz, bo nie godziło się iść na niedźwiedzia z flintą. (str. 51)
Jakoś nie do końca chce mi się w to wierzyć...

W rozdziale dotyczącym muzyki i tańca dowiadujemy się, uwaga... że kolęda Oj maluśki, maluśki nie jest kolędą góralską. Nie chce mi się tego sprawdzać. Ale to trochę jakby mit na skalę kraju, nie?

Na temat kobiecego stroju można przeczytać: Pod spodem (pod spódnicą) nie noszono niczego, jeśli nie liczyć tzw. nadołka, czyli pasa grubego zgrzebnego płótna doszytego do dołu koszuli i zastępującego... papier toaletowy lud podpaskę w dzisiejszym rozumieniu tego słowa! Brrrr. (str. 168)
Sorry, ale mi się to kupy nie trzyma (ale mi się adekwatny komentarz pacnął). Biorąc pod uwagę, że zapewne kobieta miała 2 takie koszule to jeśliby użyła tego nadołka jako podpaski lub papieru toaletowego, to co? łaziłaby z resztkami swojego gówna czy krwią przez następnych kilka dni? Co to za bzdura??? Z tego co wyczytałam o innych strojach ludowych wynika, że ten nadołek to były jakby współczesne majtki, po prostu chronił przed zimnem, był z gorszego płótna szyty, które nie nadawało się na koszulę, ale lepiej grzało, bo było grubsze.

Co do stroju jeszcze to niestety nie jest napisane skąd górale mają przy kapeluszach muszelki. Ale spoko, doczytałam sobie w sieci ;p

To co uważam za ciekawe:
1) rozdział o zakopiańskich żydach, o których nic nie wiedziałam
2) informacja o homoseksualiźmie Karola Szymanowskiego
3) czasem wchodzi się do publicznej toalety, a tam na ściance brązowy ślad po czterech palcach, ma to nazwę! A jak! Syndrom 1111.
No, to tyle jeśli chodzi o ciekawsze rzeczy.

To co mnie denerwowało niemiłosiernie w tej książce to takie pisanie pod publikę. Bo to jest chyba taki przepis na dobrą, lekka książkę dla Polaka: trochę o tym jak to komuna była zła i bleee. Co chwilę nawiązania do seksu. Jestem młodą bezpruderyjną kobietą, ale rzucanie żartami z podtekstem seksualnym uważam, za bardzo, bardzo tani chwyt i niestety nie śmieszny, a raczej żenujący. Ale, że w Polsce jest czas na grzeszenie i jest czas na modlitwę to mamy tu i nasze dobro narodowe- JP II! Wielka miłość KAŻDEGO RPAWDZIWEGO POLAKA (jeśli się nie zgadzasz, to wypierdalaj z tego kraju szmato!).I mamy tu oczywiście zachwyt papieżem (chyba nie muszę dopisywać którym? Był tylko jeden, nie? Nasz!).

Ogólnie odradzam, mnie tylko zirytowała i nie mam ochoty patrzeć na twarz Pauliny Młynarskiej, która niestety znajduje się na skrzydełku okładki. Taka ona wielka góralka! a ceperka przecież!

Ocena: 4/10

sobota, 1 listopada 2014

Podsumowanie października 2014

W tym miesiącu przeczytałam 4 książki.

  1. Miłość i nienawiść - Irenaus Eibl-Eibesfeldt, str. 274
  2. Imię Róży - Umberto Eco, str. 497
  3. Śledztwo - Stanisław Lem, str. 212
  4. Córka Robrojka - Małgorzata Musierowicz, str. 218

    Suma: 1201 stron. Ze stosiku przeczytałam 2 książki... (średnio mi ten stosik idzie).
Książki zakupione/zdobyte/pożyczone:
1. Dziewczęta z Nowolipek Pola Gojawiczyńska 50gr
2. stos 9 książek http://vienna-byledoprzodu.blogspot.com/2014/10/ksiazki-za-darmo-czyli-radosc-stosikowa.html
3. Ziemie jałowe. Mroczna wieża III Stephen King - z biblioteki
4. Zakopane - odkopane Paulina Mlynarska i Beata Sabała - Zielińska - z biblioteki

Do biblioteki musiałam iść po książki do mgr no i oczywiście musiałam poszperać i wyszperać... dobrze, że tylko 2 książki ;)

Plany na listopad:
Zamierzam zmniejszać stosik, oczywiście ;p
1. Wieczne życie. O zwierzęcej formie śmierci Bernd Heinrich - pożyczone
2. Wybór opowiadań Jarosław Iwaszkiewicz - pożyczone
3. Oj, nie przez próg, nie przez próg Maria Ziółkowska - moje
4. Zmysłowe życie roślin Daniel Chamovitz - moje, stosik
5. Rękopis znaleziony w Saragossie Jan Potocki - moje, stosik
6. Ziemie jałowe Stephen King - biblioteka
7. Zakopane - odkopane Paulina Mlynarska i Beata Sabała - Zielińska - z biblioteki

Plany wyglądają na ambitne, ale biorąc pod uwagę, że w tym momencie czytam 6 z 7 ww. książek, mam nadzieję, że mi się uda. A przede wszystkim chciałabym wytrzymać i nie zacząć czytać jakiejś nowej książki do końca listopada, no może oprócz Wnuczki do orzechów Musierowicz, której premiera ma być 6 listopada <3
A! No i skończyć tę nieszczęsną, znienawidzoną sercem całEm mgr!