wtorek, 31 stycznia 2012

DNO

Dziennik Trójkowej Bridget Jones, czyli Brygidy Janowskiej

Autor: Hanna Maria Giza

Opinia ma: tragedia.
Stron:188
 

Silmarillion J.R.R. Tolkien

Skończyłam wczoraj. Ciężka jak cholera. Pożyczyłam ją z 5 lat temu od przyjaciela. Podeszłam do niej taktycznie. Brak innych książek do czytania i sesja. Czyli jeśli robię sobie przerwę od nauki  to czytam, jeśli czytam to tylko Silmarillion. No i udało się skończyć, 360 stron, przy czym za połową jest ciekawiej. Nie będę spoilerować, powiem tylko, że czyta się jak mitologię, milion imion i nazw nie do zapamiętania. Ale myślę, że jeżeli ktoś przebrnął przez Władcę Pierścieni bez większej mordęgi i podobało mu się, to Silmarillion jest świetnym sposobem na dowiedzenie się jak wyglądał Świat przed Trzecią Erą.
Polecam.
Pobrane z sieci

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Po egzaminie, wolny wieczór

Uwielbiam to uczucie, gdy wracam po egzaminie na stancję. Wchodzę do pokoju, gdzie kserówki walają się po podłodze, łóżku i parapecie, książki leżą pootwierane stosami i czuć jeszcze poranne zdenerwowanie. Niezamknięta woda toaletowa, kubek po śniadaniowej herbacie i ogólnie pojęty bałagan. Wracam sobie i choć czuję na karku oddech przyszłego egzaminu to wiem, że ten wieczór jest wolny! Odgruzowuję pokój, robię ciepłą herbatkę i ze spokojem chowam podręczniki, zeszyty, notatki i kserówki z danego przedmiotu. Robię tym samym miejsce na następne materiały. W sobotę następny egzamin, jeszcze cięższy niż dzisiejszy, ale uczyć zacznę się jutro.
Zapisałam się do biblioteki (moją filię zlikwidowali, a była tak blisko, że nawet nie przechodziłam przez żadną ulicę. Filia mieści się w zamku. Wielki kręcone schody, marmury i rewelacyjna bibliotekarka, będzie można z nią porozmawiać o wypożyczanych książkach.

Teraz tylko czeka mnie wybór między książką a filmem, a wieczorem kakao :)

Cudny wieczór, dobry wieczór :)

niedziela, 29 stycznia 2012

Niedziela z siemieniem lnianym

Dziś w ramach nauki na jutrzejszy egzamin z drobnoustrojstwa (czyt. mikrobiologii) postanowiłam zrobić sobie czasochłonny obiad.
Brązowy ryż-30 min. gotowania
Fasolka szparagowa - zamrożoną wrzucam do naczynia żaroodpornego i do mikrofali na 2-3 min.
Kotlety sojowe: gotowanie w bulionie i obtaczanie, po czym smażenie
W takim dniu jak ten, gdy liczy się czas ( nadal jestem daleko w tyle z materiałem) to był czasochłonny obiad.
Zrobiłam jedną rzecz inaczej niż zwykle, a mianowicie jako panierka do sojaków była dziś bułka tarta z curry i z... siemieniem lnianym. Można użyć też samego siemienia, ale za bardzo mi ziarna odpadały od kotletów. Wyszły przepyszne! Polecam ;)
Pobrane z Wikipedii


Niech się już ten styczeń skończy, albo jeszcze lepiej, niech się zacznie lipiec!

I jeszcze na koniec rewelacyjna muzyka z rewelacyjnym teledyskiem co zdarza się rzadko:  

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Poniedziałek, wolny poniedziałek ;p

Ostatni tydzień przed sesją, nie ma już większości zajęć, więc dziś miałam wolne ;p Od piątku próbowałam się uczyć, ale mi nie szło, potwierdzeniem tego są 3 filmy, które obejrzałam, moja opinia o pierwszym już tu jest, a zaraz będą dwie następne. Nie mogłam się zmusić do nauki, dlatego postanowiłam dziś pójść na spacer do lasu, słońce raz na jakiś czas pojawiało się między chmurami. Niesamowicie mi ten spacer pomógł, zaraz po powrocie usiadłam do książek, aż mnie samą to zaskoczyło.
Wczoraj miałam bardzo miły poranek. Jakiś czas temu włożyłam cebule do pojemnika z wodą i czekałam na szczypiorek, mimo świeżych korzeni, żadna z cebul nie chciała wydać zielonego listka. Dlatego przestawiłam je z parapetu na szafkę i po 2 dniach zaczął rosnąć szczypiorek! <3 Było im najzwyczajniej za zimno. Za jakiś tydzień robię pastę z tuńczyka ze szczypiorkiem :D

Co do filmów.
W sobotę obejrzałam "Helikopter w ogniu". Dają 8-9/10. Bez patosu. Pokazana niepotrzebna śmierć cywilów, szacunek do tych ludzi, a przede wszystkim oglądając ten film, przynajmniej ja, odczuwałam absurdalność tej wojny, wojny jako zjawiska. I fakt, że była jest i będzie. Aha i przecudowna muzyka Hansa Zimmera!


W niedzielę obejrzałam "Szeregowca Ryan'a". Hm, spodziewałam się nie wiadomo jakiego cuda,a  tu... 6-7/10. Patetyczność na początku, a zwłaszcza na końcu filmu powodowała u mnie mdłości. Wszystko jakieś takie toporne, może dlatego, że film raczej starszy. Chociaż muszę przyznać, że scena lądowania w Normandii - potęga. Pokazano nią niesamowite piekło jakie wita żołnierzy.

Dziś znowu nauka. Nauka, nauka, nauka. Jutro zaliczenie immuno, w piątek inżgen. Potem 3 egzaminy i jeszcze 2 zaliczenia. A potem.... nie, nie mam wolnego, ferii. Nic takiego, potem znowu zajęcia. A ja chcę do domku!


No i ty, znowu zawiodłeś.

sobota, 21 stycznia 2012

Czas apokalipsy - uwaga spoiler

W ramach relaksu obejrzałam wczoraj "Czas apokalipsy" i powiem szczerze, że wynudziłam się strasznie. Wiedziałam, że to amerykański film o wojnie, podejrzewałam, że będzie to Wietnam, że będzie ukazane bohaterstwo amerykańskich żołnierzy-za czym nie przepadam, bo uważam, że to tak jak pokazywanie bohaterskość niemieckich żołnierzy i zło jakim byli polscy partyzanci. Taka wojna karabinu z kijami bambusowymi. No nie ważne, bo zdziwiłam się mile i nie mile. Uważam, że "Łowca jeleni" czy "Good morning Wietnam" to dobre filmy, świetnie mi się je oglądało, natomiast wczoraj wynudziłam się straszetnie.
Zaskoczyło mnie to, że film był nawiązaniem do "jądra ciemności" Conrada/Korzeniowskiego. Na początku trzymał w napięciu, ale dowódca, która zmusza swoich żołnierzy do serfowania w czasie bitwy, nie boi się  niczego i podczas ostrzału stoi, gdy inni leżą wydało mi się mocno naciągane i nierealne. Już bardziej realna była ta rodzina Francuzów w środku dżungli. Gdyby film nie był taki długi, może trzymałby w napięciu i odczuwałoby się narastające szaleństwo z każdą milą w górę rzeki, ale ostatnie pół godziny to była dla mnie katorga. Nie wiem, może nie zrozumiałam tego filmu, być może, ale po prostu mi się nie podobał. Tzn. nie byłam nim zachwycona, a podobno powinnam, dałabym mu 6/10 za muzykę, pomysłowość i że czasem, choć rzadko trzymał w napięciu. Rozczarowanie.

środa, 18 stycznia 2012

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Szczaw zimą

Dziś wysłałam kartki na dzień babci. Napisałam progress test w swojej szkole językowej. I uczę się z odrazą, strasznie ciężko jest się tak zmuszać do nauki, ale jeśli się nauczę, to jutro zaliczę ćwiczenia. Więc zmuszam się, zmuszam. W międzyczasie ugotowałam zupę szczawiową. W bardzo prosty sposób. Do garnka:

  • kostka warzywna
  • pokrojona marchewka (wrzuciłam 3)
  • 2 liście laurowe
  • 3 ziela ang.
  • około 1.5 litra wody
  • na końcu słoiczek po musztardzie sarepskiej szczawiu z kopla babci
Zagotowujemy wszystko razem, jeśli lubi się kwaśną to już gotowe, można dodać śmietanę/jogurt.
No i jajko na twardo! ;) i ziemniaczki, ale to jutro dogotuję.

niedziela, 15 stycznia 2012

Herbatkowy plan

Od dziś zamierzam codziennie, naprzemiennie pić herbatkę z bratka (fiołek trójbarwny) i pokrzywy. Na poprawę cery i włosów. Mam około 20 saszetek pokrzywy i 30 bratka, więc plan dwumiesięczny. Po tym czasie napiszę czy widzę poprawę.
Za wikipedią
Fiołek trójbarwny (Viola tricolor L.)
Działanie : reguluje przemianę materii, działa moczopędnie, zmniejsza łamliwość naczyń krwionośnych. Stosuje się go w zapaleniach pęcherza moczowego, kamicy moczowej, uszkodzeniu nerek przez substancje toksyczne (również przez uboczne działanie antybiotyków), w chorobie gośćcowej, trądziku młodzieńczym, wykwitach skórnych, tak zwanych wysypkach uczuleniowych, nadciśnieniu tętniczym i chorobach siatkówki oka.



Ze str. http://www.naturaherbaty.pl/artykul/pokrzywa-18.html

Pokrzywa (Urtica L.)

Działanie pokrzywy:

  • poprawia stan cery, paznokci i włosów nadając im piękny połysk
  • oczyszcza organizm z toksyn i kwasu moczowego, co wykorzystuje się podczas leczenia dny moczanowej
  • wzmacnia układ odpornościowy poprzez stymulację leukocytów, ma działanie antybakteryjne i antywirusowe
  • liście mają działanie przeciwalergiczne i oczyszczają zatoki, dlatego herbata z pokrzywy jest zalecana podczas leczenia kataru siennego
  • wpływa na emisję enzymów z trzustki, przez co obniża poziom cukru we krwi
  • dostarcza dużo żelaza co przeciwdziała niedokrwistości, anemii i słabemu krzepnięciu krwi. W efekcie zwiększa ilość hemoglobiny i erytrocytów we krwi, co przekłada się na lepsze krążenie i wydolność fizyczną.
  • zapobieganie tworzenia się piasku nerkowego, dlatego stosuje się ją jako suplement diety podczas leczenia chorób
  • wykorzystywana jet także do leczenia prostaty i zapaleń dróg moczowych
  • wspomaga trawienie, przez pobudzenie żołądka do emisji soków trawiennych
  • zapobiega wrzodom żołądka i jelit
  • pomaga pozbyć się flegmy z narządów oddechowych i oczyszcza zatoki
  • przeciwdziała schorzeniom wątroby i dróg żółciowych, chorobom śledziony
  • liście przejawiają tendencje do łagodzenia obrzęków i skurczy, a także zapalenia nerwów kończyn, rwy kulszowej i lumbago.
  • wyciąg z korzenia ma działanie przeciwgrzybicze



Dziś zapiekanka z kalafiora, pieczarek i ziemniaków.
Ziemniaki(2 sztuki), kalafiora (pół paczki mrożonego) gotujemy. Pieczarki(pół biedronkowego pudełka), pół cebuli i czosnek (wedle uznania) podsmażamy. Łyżkę masła rozpuszczamy na patelni, dodajemy łyżkę mąki, gdy się połączy dolewamy szklankę bulionu ( ja miałam z kostki warzywnej) i mieszamy aż zgęstnieje, dodajemy łyżkę koncentratu pomidorowego i łyżkę jogurtu naturalnego (lub śmietany) i mieszamy, zalewamy nasze składniki w naczyniu żaroodpornym, wcześniej można dodać przyprawy do smaku, ja ograniczyłam się do soli i pieprzu ziołowego i pieczemy/ gotujemy na ogniu ok. 15 min. Można na wierzch posypać serem żółtym.
Jednak nie przepadam za połączeniem kalafiora z sosem pomidorowym, ale i tak mi smakowało.

Natomiast wczoraj usmażyłam kotlety z selera, niestety ich wcześniej nie ugotowałam, a powinnam chociaż na parze potrzymać, wyszły trochę twarde. Kroi się seler na cienkie plasterki, najlepiej 0.5 cm, wtedy nie trzeba gotować, obtaczamy w jajku i bułce tartej z dodatkiem curry, czerwonej papryki i pieprzu i smażymy.  Mi wyszło 9 kotletów, więc sześć w panierce, ale nie usmażonych zamroziłam. Jeśli ktoś lubi seler, to polecam! :)

Czas wracać do nauki

piątek, 13 stycznia 2012

Najdłuższy tydzień.

We wtorek egzamin,poegzaminowe piwo, z którego wróciłam przed 1 do domu. W środę o 8 spotkanie sekcji, a  o 14.45 pociąg do Gdańska na urodziny-niespodziankę Przyjaciela (jego mina na mój widok w centrum Gdańska- bezcenna), przedwczesny powrót z urodziny, bo dnia następnego czas wracać, i tak sen po 2, pobudka o 7 i wizyta na Politechnice Gdańskiej- najpiękniejszej uczelni świata ;), o 15 pociąg powrotny. A dziś od 10-22 na uczelni, w ramach zajęć i Nocy Biologów. Pierwszy raz od baaaardzo dawna miałam tak na maksa wykorzystany tydzień. Szczęśliwie zmęczona XD

niedziela, 8 stycznia 2012

Sen, nie mój.

Obudziłam się przed 12 (zasnęłam po 2) i po śniadaniu znowu nauka....

Wczoraj koleżanka z grupy opowiedziała mi swój sen. Śniło jej się, ze jakiś człowiek chciał zabić ją karpiem (bił ją tym karpiem z całej siły), na szczęście przybiegł jej chłopak i zabił tego człowieka, przy czym trup był stalowym drutem w spodniach XD 


Dziś nie mam czasu na gotowanie. Będą pierogi z paczki, jedyne co będzie nowe w moim jadłospisie to to, że je podsmażę z cebulką i bułką tartą.
Siedzę nad książkami (czyt. na tyłku) i tylko jem. Koszmar!
Nie lubię uczyć się ze świadomością, że i tak nie zdam i idę na egzamin tylko po to by zobaczyć pytania.

Dziś posiedzę do 2 ;/
o 12  w  nocy w programie trzecim polskiego radia jest audycja Trzecia Strona Księżyca.Abo dziś pełnia! Polecam :)

sobota, 7 stycznia 2012

Cóż za dół

W związku z posiadaniem ogromnego doła, wywołanego faktem, iż zamiast się uczyć tłumaczę slajdy (z wykładów) z angielskiego na polski i przeklinam prowadzącą, która ponad połowę wykładów prowadziła po ang. Siedziałam wczoraj 11 h i nie jestem ani o krok do przodu. Fuck! Fuck Fuck!

Dziś odebrałam swoje bułeczki z jagodami - pyszota! Wytwór Dominiki, która trenuje Capoeira'ę. Pełen podziw i respekt. Po bułki poszłam do szkoły, w której wynajmują salę do treningów. No właśnie - ONI, bo Dominika ma mężczyznę, oboje trenują i oboje uczą.  Mi się marzy aikido, ale jestem zbyt nieśmiała.




No i jeszcze z powodu tego doła dziś były kotlety sojowe na obiad, to i opisywać nie będę.Może jutro zmobilizuję się do tych z selera.
Wracam do nauki. Bleeeeeeeeeeeeee

piątek, 6 stycznia 2012

Wege fasolka po bretońsku

Dziś fasolka, wyszła pysznie!

Przepis:
puszka fasoli (a po cóż normalną 2 h gotować? szkoda gazu) ja miałam czerwoną, bo w sklepie innej nie mieli, ale to nic.
pół puszki pomidorów
ząbek czosnku
półcebuli
ok. 3 łyżeczek przecieru pomidorowego
bazylia
oregano
pieprz  ziołowy
czerwona papryka w proszku (mój przyjaciel  twierdzi, że ona nie dodaje żadnego smaku, no ja tam nie wiem ;p )

Czosnek i cebulę kroimy i smażymy na oliwie, do tego dorzucamy pomidory i bazylię. Do garnka wrzucamy faolę, zagotowujemy i dorzucamy zawartość patelni i przyprawy, do tego przecier pomidorowy i  zagotowujemy, powinno zrobić się gęste. Można by jeszcze dodać koperku, ale bałam się, że zupełnie zmieni smak. Można też ziemniaki posypać koperkiem, bo dobre trawienie to jedna ze składowych udanej potrawy ;p zaraz wypiję sobie herbatkę z kopru włoskiego i fasola nie będzie mi straszna ;)
no i jw. zjadłam z ziemniakami, wiem, że sporo osób lubi z pieczywem. 

aha! Wyszło mi tego dość dużo, więc połowę zawekowałam, będzie na szybki obiadek.
Czas wracać do nauki ;/ a ja z materiałem jestem na samym początku ;/

czwartek, 5 stycznia 2012

Soczewica po raz pierwszy

No i pierwszy raz zrobiłam soczewicę! Przepis: http://zwegowani.pl/makaron-z-soczewica-w-sosie-pomidorowym/ 
Dodałam od  siebie kilka pomidorów z puszki.Co do wrażeń smakowych: mam mieszane odczucia, typowo wegetariańskie jedzonko, sól dodałam tylko do makaronu, pewnie był też w pomidorach, więc było mało słone, zwłaszcza dla osób często solących. Tak czy inaczej - mi smakowało! Przede wszystkim- coś nowego. I nie gotowiec ze słoika.
Włożyłam też do wody 5 cebul. Szczypiorku, czekam!
Spotkałam dziś w Biedrze koleżankę z rodzinnego miasta mego, zaprosiła mnie na drożdżowe bułeczki z jagodami <ślini się niemiłosiernie>

środa, 4 stycznia 2012

Postanowienia 04.01.2012

Postanawiam odżywiać się nieśmieciowo, więcej dziwacznych przepisów, więcej dań przygotowanych na kilka dni, co by, wracając o 19, nie jeść sosu ze słoika z kaszą/makaronem/ryżem. Toteż zielona soczewica moczy się już w miseczce na jutro.


Gdyby się jeszcze schudnąć udało... A może by tak 50 pół-brzuszków dziennie? Bo podjadać i tak będę- sesyja-żmija! Za 6 dni pierwszy egzamin.Ale może zamiast czekolady pomarańczę zjeść?

I książek więcej! Koniecznie!