Uwielbiam to uczucie, gdy wracam po egzaminie na stancję. Wchodzę do pokoju, gdzie kserówki walają się po podłodze, łóżku i parapecie, książki leżą pootwierane stosami i czuć jeszcze poranne zdenerwowanie. Niezamknięta woda toaletowa, kubek po śniadaniowej herbacie i ogólnie pojęty bałagan. Wracam sobie i choć czuję na karku oddech przyszłego egzaminu to wiem, że ten wieczór jest wolny! Odgruzowuję pokój, robię ciepłą herbatkę i ze spokojem chowam podręczniki, zeszyty, notatki i kserówki z danego przedmiotu. Robię tym samym miejsce na następne materiały. W sobotę następny egzamin, jeszcze cięższy niż dzisiejszy, ale uczyć zacznę się jutro.
Zapisałam się do biblioteki (moją filię zlikwidowali, a była tak blisko, że nawet nie przechodziłam przez żadną ulicę. Filia mieści się w zamku. Wielki kręcone schody, marmury i rewelacyjna bibliotekarka, będzie można z nią porozmawiać o wypożyczanych książkach.
Teraz tylko czeka mnie wybór między książką a filmem, a wieczorem kakao :)
Cudny wieczór, dobry wieczór :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz